Our Blog

We Do Not Sow "Gra o Tron" George R.R. Martin

Kto nie słyszał o "Grze o Tron"? Zapewne mniejsza część słyszała o "Pieśni lodu i ognia" i jakaś połowa wie co to jest. Ze mną było podobnie. Nie będę kłamała, że należę do tej elity, która najpierw przeczytała, a potem zaczęła oglądać serial i nim gardzi, bo nie ma kilku osób i wątków, albo są trochę zmienione. Gdzieś, kiedyś słyszałam o "Pieśni lodu i ognia", prawdopodobnie na jakimś forum, ale nie miałam pojęcia co to jest. Dopiero, gdy zrobiło się bardzo głośno o serialu, postanowiłam go obejrzeć, a że były wakacje i nie leciały nowe odcinki TVD, miałam dużo czasu. Dopiero po jakimś czasie, zorientowałam się, że istnieje książka. Gdy pojechałam do Empiku, od razu zaczęłam przeszukiwać półki, bo sprzedawczynie są wyjątkowo nie miłe, (przy okazji - nigdy tam nie kupujcie, ceny są straszne, o wiele bardziej opłaca się w np. Matrasie) i - kupiłam. No przecież nie mogłam nie mieć książki, na której podstawie nakręcono mój ulubiony serial. Od razu zaczęłam czytać. Pan Martin to geniusz. Trzeba przyznać, że żeby stworzyć wielki świat z własną kulturą, językami, rasami i systemem podatkowym, trzeba mieć talent. Westeros - bo tak nazywa się kontynent, na którym się znajdujemy, to również wielkie państwo. Panuje nim król uzurpator Robert Baratheon z pomocą wielkich lordów. Panują oni wielkimi terenami, które można porównać do województw. Na początku wita nas mroczny prolog, w którym możemy co nie co dowiedzieć się o Białych Wędrowcach. Później jest już spokojnej. Król odwiedza swojego przyjaciela w Winterfall, Danyerys wraz z bratem w Essos, planują odzyskanie Żelaznego Tronu, a Jon Snow nic nie wie. Jedną z zalet książki jest to, że prawie od razu zapamiętujemy imona, nazwiska, miasta, co przy serialu nie jest łatwe. Jeśli się nie mylę jedyne osoby, których imion nie zapomniałam, to Robert Baratheon, Cersei Lannister, Jaime Lannister i Eddard Stark, z czego nad tym pierwszym i ostatnim musiałam się zastanowić. Najśmieszniejsze było to, że myliłam Tyriona i Tywina. 


W moim przypadku wyglądało to mniej więcej tak
Jedyną rzeczą, która może się nie podobać jest akcja. "Gra o Tron" obfituje w wiele opisów. Nie jest tak jak jest niesławnym "Nad Niemnem". Raz akcja jest szybka, w innym razem nudna jak flaki z olejem i strasznie się ciągnie. Zapomniałam o największym plusie - przynajmniej dla mnie - okładce. Jak dla mnie jest po prostu piękna. Niektórym może się nie podobać, na jakimś blogu przeczytałam, że przypomina okładki lektur typu "Krzyżacy". Ja rozumiem, że prawie nikt nie lubi czytać lektur(jestem wyjątkiem, chyba że mówimy o wspomnianym wyżej "Nad Niemnem", albo "Opium w rosole"), ale żeby się nie podobała piękna okładka, przez "Krzyżaków", którzy swoją drogą są świetną książką, trzeba być naprawdę uprzedzonym. Trudno mi wydać dość obiektywną ocenę. "Gra o Tron", to jedna z niewielu dobrze napisanych książek, które dane mi było przeczytać. Wystawiłabym 10/10, ale przez tę zmieniającą się akcję, książkę czytałam ponad tygodnia, co oznacza, że plasuje się na drugim miejscu, ponieważ "Władca Pierścieni" zajął mi tydzień, a "Starcie Królów" czytam już chyba od roku, a może i dłuższej. Ostateczna ocena to 9.



Ocena - 9

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szalona Herbata Designed by Templateism | MyBloggerLab Copyright © 2014

Autor obrazów motywu: richcano. Obsługiwane przez usługę Blogger.